Princess Serenity – Figuarts Zero chouette – Tokyo Limited

Poniższa figurka miała premierę na początku listopada na wystawie Tamashii Nations Tokyo. Na początku grudnia z kolei można było ją zamówić w Premium Shop Bandai.

Figurka jest oznaczona jako Limited + Exclusive i jest w zasadzie repaintem figurki wydanej w 2016 roku.

Na pierwszy rzut oka repaint jest niewielki – poprzednio mieliśmy księżyc w kolorze żółtym, tutaj jest on białoperłowy z cieniowaniem różowoperłowym.

Po bacznym przyjrzeniu się można wychwycić więcej zmian kolorystycznych. Poza oczywistym księżycem, na pierwszy plan rzucają się włosy Serenity które w tej wersji są bardziej pomarańczowe niż żółte a już zupełnie pomarańczowe stają się końcówki w części przezroczystej.

Suknia początkowo wydaje się być taka sama, dopiero wnikliwa obserwacja jest zaskakująca – górna część sukni, w tułowiu, oraz mniej więcej do kolan jest kremowoperłowa a nie biała. Część dolna, falbaniasta łagodnie przechodzi w biało-perłowy i lekko przezroczysty. Bufki pozostały białe ku mojemu zaskoczeniu.

Podstawka w zasadzie pozostała ta sama – wciąż jest błękitna. Na wodzie natomiast unoszą się białe płatki (poprzednia miała białe z cieniowaniem lekkoróżowym) a obręcz ma już kolor różowego srebra (jest coś w ogóle takiego?) a nie po prostu srebrny.

Do figurki dołączono podstawkę/trzymadło na kosmyki Serenity – ale podobnie jak w poprzedniej edycji figurki – jest ona na tyle niepotrzebna i kompletnie obrzydliwa, że nawet jej nie wyjęłam z pudełka.

2 odpowiedzi do "Princess Serenity – Figuarts Zero chouette – Tokyo Limited"

  • Ja mam 1 edycję. I przyznam, że kolorystycznej bardziej mi pasuje niż 2 wydanie pod wzg koloru księżyca. A Ty masz obie wersje czy spóźniłaś się z zakupem 1 wydania i dlatego kupiłaś 2?

    • Blueberry

      Mam obie :) Pierwszą też kupiłam w preorderze, wpisu tutaj nie ma bo zaginął gdy serwis na którym poprzednio miałam fotobloga z dnia na dzień zniknął. Nie udało się go odzyskać bo ani google ani archiwum nie zdążyło zaindeksować wpisu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *